Skręcasz jeszcze czasem kabelki na budowie? Czasem mi się zdarzy. Nie żebym musiał, bo tym zajmują się inni. Moim narzędziem pracy jest przede wszystkim komputer. Ale czasami przyjemnie jest zrobić coś tak czysto fizycznego, bez udziału ekranu. Czerpię z tego przyjemność. Więc gdy ktoś mnie poprosi o podłączenie włącznika, to nie odmawiam. Jesteś programistą systemów KNX, ale powiedzmy od razu tym, którzy nie znają się aż tak bardzo na domach inteligentnych, że twoim głównym zadaniem nie jest pisanie programów i wymyślanie linijek kodu… Teoretycznie mogę wiele rzeczy zrobić zdalnie zza biurka lub innego miejsca oddalonego od inwestycji. Ale jednak praca na inwestycji jest bardziej żywa i efektywna. To prawda, typowe IT nie jest tym, co robię. Moim zadaniem jest połączenie elementów instalacji, tak by komunikowały się ze sobą, by znalazły swój wspólny „język”, zwłaszcza jeśli nie są w 100% kompatybilne. Programuję wreszcie, i to najważniejsze, zachowania urządzeń w reakcji na jakieś impulsy - np. kliknięcie przycisku albo wykrycie obecności osoby przez czujnik. Na mój zawód mówi się „programista”, ale to trochę kalka z języka angielskiego. Bardziej zajmuję się parametryzacją urządzeń, niż tym co rozumiemy zwykle przez programowanie. Pomagam przygotować projekt, tak by urządzenia które mają swoje domyślne ustawienia działały w spersonalizowany sposób tak, jak się od nich oczekuje w danej inwestycji. Który jesteś rocznik? 1987. Studiowałem Elektroenergetykę oraz Automatykę i Robotykę na Politechnice Warszawskiej. Ale nie była to stricte automatyka budynkowa, bo wtedy tym się nie zajmowano tak szeroko. Teraz na niektórych uczelniach jest to normalna specjalizacja. Duże było wtedy zainteresowanie automatyką budynkową i smart home? Na 30 osób na roku poza mną było tym zainteresowanych może trzech kolegów. Reszta poszła w rozwiązania dla przemysłu. Także to nie był temat bardzo popularny. Myślę, że traktowano to na zasadzie ciekawostki. Nie było aż tylu systemów, nie były one rozpowszechnione na rynku, firmy niby miały produkty, ale nie inwestowały w ich promocję, wreszcie nie działały one jeszcze tak dobrze. Boom na smart home przyszedł już po tym, jak skończyłem studia. Dziś jest naprawdę co robić na rynku, realizujemy bardzo dużo różnych inwestycji. Od małych mieszkań po olbrzymie rezydencje czy obiekty hotelowe. Co sprawiło, że rozwiązania automatyki budynkowej stały się popularne? Z jednej strony powoli, ale jednak staliśmy się bogatsi. Nie chcę mówić, że systemy smart home są tanie, bo nie są. Ale nasz poziom zamożności jest już na tyle wysoki, że wielu z nas na to stać. A na pewne bazowe elementy większość z nas może sobie już powoli pozwolić. Stać nas na komfort. Poza tym sporo zaczęło się o tym temacie mówić, pojawiły się ciekawe rozwiązania a producenci zaczęli inwestować w komunikację. Nie bez znaczenia jest fakt, że same systemy stały się lepsze, dopracowane, bardziej niezawodne. To zbudowało zaufanie i otwartość inwestorów. Myślę, że nastała nawet moda na domy inteligentne. Na jakimetapie inwestycji wchodzisz do gry? Różnie bywa. Czasami jestem od początku, pomagam prowadzić inwestycję, dopilnowuję okablowania, a potem montażu sprzętu i rozdzielnic. Wreszcie dopracowuję wytyczne, funkcje i scenariusze końcowe. A czasami przychodzę już na gotową inwestycję i mam za zadanie jedynie z komputera ustawić wszystkie elementy do działania według życzenia inwestora. Ideałemby było… …abym wchodził od samego początku, tzn na etapie tworzenia projektu . Wtedy wiem, co da się osiągnąć przy wybranym zakresie produktów albo podpowiem co warto dodać lub z czego zrezygnować. Jeśli wchodzę do już gotowego projektu, to pole działania mam ograniczone. Jest trudniej wtedy zrealizować oczekiwania inwestora? Trudniej? Nie. Standard KNX pozwala naprawdę na dużo i prawie każdy problem lub brak da się uzupełnić w jakiś dodatkowy sposób. Ale gdy mówię, że mam ograniczone pole działania, mam na myśli budżet. rozmawiał: Arkadiusz Kaczanowski, zdjęcia: Iwona Dziuk SMARTER HOME MAG | PROFESSIONAL 111
RkJQdWJsaXNoZXIy MTI4OTM2MQ==